środa, 30 grudnia 2015

Bałkany 2015 - Grecja na dwóch kołach - dzień 7

Dzień 7 - 02 wrzesień 2015
Czarnogóra - Albania (193 km)


Poranna pobudka i jak co dzień guzdranie się. :)


Jeszcze ostatnie zdjęcie z liśćmi laurowymi na drzewie - tak właśnie sobie tam rosły :)


Wyruszyliśmy dosyć późno, bo około 11. Zapłaciliśmy za kemping - 14 euro za dwie osoby i dwa moto. Zabawna historia była też z hasłem wifi - hasło było dokładnie takie samo jak w Zabljaku - gość, który nas obsługiwał twierdził, ze to tamci ukradli pomysł (hasło: love4all).


Po drodze na stacji spotkaliśmy parę Polaków samochodem podróżujących na południe Albanii. Ostrzegali nas, żebyśmy się zaopatrzyli w albańską walutę, bo tam ciężko z płatnościami kartą i kantorami.


Oczywiście nie znaleźliśmy po drodze żadnego kantora...

Przekroczenia granicy poszło sprawnie - nie było właściwie żadnej kolejki i żadnych problemów. Po stronie Czarnogóry. Po drugiej stronie też pewnie by nie było, gdyby nie to, ze bardzo chcieliśmy się dostać do kantora, który, jak nam się wydawało jest po stronie Albanii. Parkujemy mota i od razu, jak muchy oblepiły nas albańskie rumuny, ze chcą pieniędzy... Najpierw jedni, później zleciało się więcej... Dałam im dwie wody mineralne, Marcin miał przy sobie trochę krówek, dał je rumuńskim dzieciom. 

Szybko poleciałam do kantora. 
Kantor okazał się nie być kantorem, ale gościu wymienił mi 50 euro na 7000 leków. Zestresowana, bo nie dał mi żadnego kwitu i nie wiedziałam czy dobrze mi wymienił czy nie, wróciłam do Marcina oblepionego żebrzącymi cyganami. Wsiadamy na moto i szybki odjazd - a raczej ucieczka :P.

Kolejnym naszym miejscem docelowym jest albańskie morze!!!! No to jedziemy... Mijamy bardzo ciekawe miejsca - troszkę można zobaczyć w filmiku na końcu.

Albania jest bardzo interesującym krajem. Ze względu na swoją burzliwą historię na każdym kroku można spotkać bunkry. Na co drugiej ulicy widać śmietniki z wysypującymi się na drogę śmieciami a zaraz obok piękne, nowoczesne domy. Mercedesy i inne drogie samochody mieszają się z dziwnymi moto-przyczepami, osiołkami i bryczkami. Jacy są ludzie? WSPANIALI!!! Dosłownie. Sympatyczni, otwarci i bardzo przyjaźnie nastawieni. 

Dojeżdżamy do miejscowości Durres - w którym jest duży port. Miasto to jest bardzo ładnie utrzymane, odnowione. Pewnie i sa w nim drogie hotele :). My tam zatrzymujemy się na pyszne jedzonko :)




W restauracji wyszedł do nas sam właściciel. Okazało się, że był marynarzem i był w Polsce w 1985 roku i pamięta czasy naszej komuny. Kocha Polskę, a w szczególności ludzi z Polski. Opowiedział nam, ze teraz bardzo dużo Polaków przyjeżdża do Albanii.

Po pysznym jedzonku ruszamy w drogę. Generalnie jeśli chodzi o ruch uliczny, to jedna wielka masakra!!! Ludzie jeżdżą jak chcą. Nie wiem czy mają w samochodach kierunki, ale jak mają to na pewno ich nie używają!!! Jak na ulicy są trzy pasy, to wszystkie trzy służą do wszystkiego, np do jazdy na prost, z czego jeden wspólny z tymi, co jadą z naprzeciwka :D. 

Dojeżdżamy na kemping po szutrach mijając też i osioły <3 (Polecam filmik). Kemping jest cudowny. Od razu postanawiamy, że zostaniemy na nim dwie noce. Wśród zieleni, nad samym morzem. Właścicielem okazał się starszy francuz :)







Ulokowaliśmy się obok Polaków z Wrocławia, ale nie było ich w namiotach :). Szybkie ogarnięcie się, no i biegiem do morza!!!! 

Po drodze w trawie spotykamy pięknego żółwia <3




Morze jest gorące - tak, jakby wchodziło się do kąpieli do wanny <3. Nie wiem czy nawet nie była woda cieplejsza niż temperatura powietrza :). Do tego bardzo płyciutko. Bawimy się i wygłupiamy :). Jak dzieci :P















O zachodzie słońca idziemy na pomost i przeżywamy bardzo piękne i romantyczne chwile - morze, słońce, ciepło - jest pięknie :)






Po zachodzie wracamy. Idziemy do sklepu do pobliskiego miasteczka i przy piwku/winku/wódce siedzimy na plaży i odpoczywamy :)




A tu filmik <3 - niestety w nie za dobrej jakości, bo nie umiem dodawać do youtuba HD :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz